poniedziałek, 28 września 2015

# 12 Niespodziewane spotkanie

 Przepraszam, że przez cały tydzień nic nie dodałam, ale nie miałam siły i chęci ponieważ byłam chora. Miałam siłę tylko na czytanie i spanie. Przy okazji przeczytałam fajnego bloga (zakończonego) o Drastorii. Autorka zrobiła w swoim opowiadaniu więcej błędów niż ja xD Ale naprawdę dobrze się czyta. *fanka pairingów należących do kanonu*
Proszę was o oddanie głosu w ankiecie, którą znajdziecie po lewej stronie szablonu.
Ale przynudzam... dobra po tak nudnym wstępie zapraszam do czytania ;)


                                                                     ~~~~*****~~~~

   - Dziewczyny! Alicja! Molly! Lily! -biegłam teraz przez błonia w stronę jeziora, potykając się co chwilę o własne nogi.
   - Co ci jest? Aż tak biec to nie musiałaś. -powiedziała Lily kiedy zobaczyła jak jestem zmachana.
   - Znalazłam coś. -wreszcie mogłam usiąść i złapać oddech, ale jakoś nie potrafiłam. To podniecenie było tak silne, że nie umiałam wyrównać tego oddechu. Wyjęłam z kieszeni naszyjnik.
   - Ładny. -skomentowała Alicja.
   - Nie! To znaczy tak, ładny, ale nie o to mi chodzi. To ten naszyjnik, który mi się śnił. To on miał chronić tę małą dziewczynkę.
   - Naprawdę?! -krzyknęły jednocześnie. Ja nie wiem to jakaś telepatia, czy co? Może to rodzinne? Prawie cały czas mówią jednocześnie.
   - Tak. -Molly od razu wyrwała mi go z ręki.
   - Piękny... dobra, teraz fakty.
   1. Umierająca mama i jej córka z dzieckiem na rękach.
   - Molly! Już to przecież przerabiałyśmy z sześć razy! -oburzyłam się.
   - Cicho... myślę. Na czym to ja... aha.
   2. Ojciec, który zostawia je same.
   3. Dziewczyna zostawia dziecko przed jakimiś drzwiami i daje jej TEN NASZYJNIK.
   4. Tiara przydziału gada ci o tym, że pochodzisz z jakiejś tam szlachetnej rodziny itd.
   5. Skoro to wszystko to tylko jeden sen, to musi być jakieś powiązanie między tą przepowiednią, a tymi ludźmi.
   - Jakbyśmy nie wiedziały! Molly! Ile razy jeszcze to powtórzysz? Słyszymy to codziennie... -teraz wkurzyła się też Alicja.
   - Felicity... poproś rodziców żeby wysłali ci twoje zdjęcie jak byłaś niemowlakiem i zapytaj się skąd mają ten naszyjnik. Dostałas go na urodziny prawda? Kiedyś coś o nim wspominałaś. -powiedziała po chwili namysłu, w ogóle nie zwracając uwagi na krzyki Alicji. W jej głosie dało się słyszeć podekscytowanie.
   - Jasne, mogę się zapytać, ale... po co na Merlina ci to zdjęcie?
   - Zobaczysz. -poderwała się i zaczęła biec w stronę zamku.
   - Rozwiąże tę zagadkę! A to, to sobie pożyczę! -krzyknęła odwracając się na chwilę, ale nie przerywając biegu i pokazując nam naszyjnik.
   - Wiecie co? Ja jej już naprawdę nie rozumiem.

                                                                    ~~~~*****~~~~

       Zima zbliżała się wielkimi krokami. Była połowa listopada, a mrozy były tak siarczyste jak w styczniu. Strach pomyśleć co będzie w grudniu. Właściwie nic się nie zmieniło, no może oprócz tego, że Molly nie była już taka wesoła i gadatliwa jak zwykle. Cały czas chodziła zamyślona, a przerwy spędzała w bibliotece. czasem wydawało mi się, że to przeze mnie. No bo w końcu to miało związek z tymi moimi chorymi wizjami, snami i przepowiedniami. Już się w tym wszystkim pogubiłam. Wolałam spędzać czas z przyjaciółmi niż przejmować się takim czymś. Faktycznie to było ważne, ale nie posuwałam się ani kroku dalej. Rodzice mi nie odpisali. Czekałam na odpowiedź ponad miesiąc i w końcu straciłam nadzieję. A najdziwniejsze jest to, że nie odpowiedzieli tylko na ten jeden list. Pisali do mnie często, ale nie na ten temat.Trochę tak jakby go w ogóle nie przeczytali. Jestem pewna, że go dostali, bo gdyby nie, to Venus by nie wróciła.
       Jadłyśmy właśnie śniadanie. Miałam nakładać sobie na talerz tosta, kiedy zobaczyłam Molly wchodzącą do Wielkiej Sali. Rzadko widywałyśmy ją na posiłkach. Raczej spotykałyśmy ją w dormitorium i na lekcjach.
   - I jak? Rodzice ci odpowiedzieli? -zapytała.
   - Jeszcze nie. Wątpię czy w ogóle odpowiedzą. -odpowiedziałam ze znudzeniem. Codziennie zadawała mi to pytanie.
   - Kurczę! nawet nie wiecie jak blisko jestem rozwiązania tego czegoś. Właściwie to ja już mam rozwiązanie, ale nie zdradzę wam go dopóki nie dostanę dowodów. Poza tym to są tylko moje domysły.
   - Powiedz. Tu przecież chodzi o mnie. -powiedziałam z zaciekawieniem.
   - Ej! A my to co, jesteśmy tylko sąsiadkami?!* Nam też na tym zależy. Jesteśmy twoimi przyjaciółkami, czy nie?
   - No tak, jesteście. -powiedziałam ze śmiechem. To dziwne, że wspomniały o tych sąsiadkach. Z czymś mi się to skojarzyło.
   - Nie ma mowy. Powiedziałam już coś na ten temat. Najpierw dowody.
   - Ale z ciebie zrzęda Weasley.
   - Kto to mówi Potter?

                                                                   ~~~~*****~~~~

      Po lekcjach jak zwykle siedzieliśmy w pokoju wspólnym odrabiając prace domowe na jutro.
   - Ej przydałoby się trochę kremowego na otrzeźwienie umysłu. -powiedział James załamując ręce nad stertą pergaminów.
   - Tak, masz racje. Jakoś nam to chyba dzisiaj nie idzie... no to czyja dzisiaj kolej? -zapytał Albus. - Ej, Hugo! Trzepnij ich tam! -dodał po chwili.
   - Już się robi! -zawołał Hugo salutując jak żołnierz i nachylił się nad oparciem kanapy żeby przerwać Lily i Scorpiusowi w... no właśnie. Nikt nie wiedział co oni robili za tą kanapą.
   - E! Gołąbeczki! Nie za dobrze wam tam jest? -krzyknął trzepiąc ich po głowach.
   - Ała! Co jest!? -zapytał rozeźlony Scorpius.
   - Lepiej zostaw moją siostrę. Stary wiesz, że cie lubię, no ale bez przesady! Ciesz się, że jakoś pomogliśmy ci wejść do naszego pokoju. To cud, że Gruba Dama dała się nabrać.
   - Dobra, fajnie. A wracając do piwa, to dzisiaj idzie Felicity.- powiedział szybko, żeby tylko zmienić temat.
Oderwałam na chwilę oczy od podręcznika do zaklęć i spojrzałam błagalnym wzrokiem na chłopaków. Nie chciało mi się iść do kuchni, no ale obowiązek to obowiązek. Już tłumacze o co chodzi. Więc tak, mamy taką tradycje, że chodzimy na zmianę do kuchni po potrzebne nam rzeczy np. piwo, sok dyniowy, albo jedzenie. No i tak się składa, że dzisiaj moja kolej (niestety).
   - Pójdę, ale tylko wtedy jak dacie mi Mapę Huncwotów, bo nie chcę się znowu natknąć na Panią Norris, albo na Filcha. Z trudem mu wtedy uciekłam.
   - Dobrze, dobrze. Łap! -rzucił mi mapę.
   - Szkoda, że tata kazał nam odesłać pelerynę. Był strasznie wkurzony. -powiedziała Lily zza kanapy.
   - Dziwisz się Lily? Akurat mieli wyruszać na misję. Ta peleryna była im potrzebna, a nasz najmądrzejszy i wszechwiedzący brat musiał ja ukraść.
Skierowałam się w stronę wyjścia i za plecami usłyszałam jak Scorpius tłumaczy się Albusowi i Jamesowi.
   - Jak coś to ja tylko pomagałem Lily w odrobieniu zadania.
   - Jasne... lepiej uważaj, bo jak dalej będziesz tak robił to cie nie wpuścimy do naszego pokoju wspólnego. -powiedział z przekąsem James.
   - Co ja takiego zrobiłem!?

                                                                             ~~~~*****~~~~


   - Przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego.
Szłam powoli żeby się nie potknąć patrząc na Mapę Huncwotów. Nagle mój wzrok przykuła kropka z imieniem i nazwiskiem- Paul Adams. Stanęłam jak słup soli wpatrując się jak idiotka w tę małą kropeczkę. Po chwili dotarło do mnie to, co zobaczyłam. Paul (jeśli to rzeczywiście był Paul)  stał dokładnie na przeciwko wejścia do kuchni i rozmawiał z jakimś skrzatem domowym. zaczęłam szybko biec w tamtą stronę nie patrząc już pod nogi i nie uważając na Filcha. Dobiegłam, a on cały czas tam stał. Popatrzył się na mnie z otwartymi ustami.
   - F-Felicity? To ty?
   - Adams?! Co ty do cholery tutaj robisz! Dlaczego nie słyszałam twojego nazwiska na Ceremonii Przydziału?
   - Nie wiem, wtedy wyglądałaś na zamyśloną. Może po prostu  nie słuchałaś? Ja twoje nazwisko słyszałem dokładnie, ale jakoś nie chciałem do ciebie podchodzić, bo pomyślałem sobie, że po tym wszystkim co ci zrobiłem, nie chcesz mnie już znać...
   - Co ty gadasz? Przeprosiłeś mnie wtedy. Wybaczyłam ci i po sprawie, Należysz do Hufflepuffu? -zapytałam się patrząc na jego krawat.
   - No, a ty do Gryffindoru. Mamy razem zielarstwo.
   - Boże! Jak ja mogłam nie zwrócić na ciebie uwagi! Tyle razy profesor Longbottom wymawiał twoje nazwisko, a ja nie pomyślałam, że to ty! Od prawie trzech miesięcy mam z tobą lekcje... jaka ja jestem głupia. Nigdy na ciebie nie popatrzyłam.
   - Nie jesteś głupia!- odrzekł prawie obrażonym tonem.
   - Okeej... to wcale nie było dziwne...  - powiedziałam zdziwiona.
   - Zmieniłeś się. Jakim cudem?
   - Sam nie wiem.- szczera odpowiedź. Nagle usłyszałam jak z mojej kieszeni wydobywa się czyjś głos. No tak zapomniałam o lusterku dwukierunkowym. Albus i James je stworzyli na podstawie odłamków lusterka od Syriusza, które miał ich ojciec.
   -Ej! Fi co ty tam robisz? Poszłaś szukać nowych znajomości czy po piwo?- to była Alicja.
   - Czekaj chwilę! Spotkałam kogoś.
   - Słuchajcie! Ona kogoś spotkała!- krzyknęła a ja usłyszałam w tle krzyki: GORZKO! GORZKO!
   - Bije ci na głowę? To mój znajomy! Ogarnijcie się z tym całowaniem. To, że ty cały czas to robisz z Albusem, nie oznacza, że ja też muszę! Zaraz będę. Aha i to równie dobrze mogła być dziewczyna.- chowając przyrząd usłyszałam śmiechy. Ma za swoje.
        Paul patrzył na mnie zmieszany. Co miałam mu powiedzieć? To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Jakim cudem on się dostał do Hogwartu!?

                                                               ~~~~*****~~~~

*Podobnie powiedzieli Fred i George (Gred i Forge xD) w książce Harry Potter i Zakon Feniksa. Pewnie pamiętacie ;)
/* [*]

 Oczywiście znowu mi się usunął rozdział i musiałam pisać od nowa... nienawidzę mojego komputera -.- Wcześniej opowiadanie było na trzy strony, a teraz jest na dwie i pół ;___;
To jest skrócona wersja ponieważ nie potrafiłam napisac takk samo jak przedtem.
~NOX

12 komentarzy:

  1. Super! Rozdział na rozluźnienie przed jutrzejszym konkursem :) Nic dodać, nic ująć, ale wyświetla mi się, że ankieta jest już zamknięta...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ♥
      Powodzenia na konkursie!
      Z akietą jest wszystko dobrze przed chwilą sprawdzałam :/

      Usuń
  2. Suuuuuuuuuuper i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znowu późno komentuje. Przepraszam, ale były te problemy. Gorzko, gorzko! Leżę xD Szczerze spodziewałam się wszystkich tylko nie Paula Adamsa. Zaskoczyłaś mnie, muszę przyznać. Kurcze, no nie mam pomysłu na inteligentny komentarz. Tego, że rozdział super chyba nie muszę Ci pisać (ale jednak napisałam tak dla ścisłości) Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)

    http://szkolanowegopokolenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zwykle... mój kom będzir bardzo, ale to bardzo długi:
      Dzięki ;)
      Noo tego Paula to tak na spontanie dodałam :D

      Usuń
  4. Bardzo mi się podoba :))
    Nadal pracuj nad interpunkcją.
    Muszę się przyczepić do jednej ważnej rzeczy: brakuje opisów. Nie mam na myśli żadnych monologów na kilka stron, tylko uczucia bohaterów, kiedy się wypowiadają, sposób mówienia, przymiotniki. Nie robisz błędów ortograficznych ani językowych - to bardzo dobrze :D
    I nie szalej za bardzo z tą "miłością"! Oni mają po jedenaście lat! :D
    Piszesz coraz lepiej, czekam na kolejne rozdziały ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah staram się opanować z tą miłością, ale to jest silniejsze ode mnie xD
      Dzięki i pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Błędy są, ale to głównie interpunkcja. Masz problem też z zapisem dialogów ;)
    A fabuła opowieści ciekawa :)
    Paul… Niespodziewany zwrot akcji!
    No to pozdrawiam i czekam co dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i również pozdrawiam :D
      Postaram się poprawić :)

      Usuń
  6. No witam, witam! :)
    Matko, przepraszam, że nie skomentowałam ostatniego rozdziału, wypadło mi. Jeśli w przyszłości będę zalegać z komentarzem napisz u mnie w spamie, że rozdział czeka :D
    Ale nie przedłużając.. bo po co.
    Rozdział wyszedł Ci bardzo fajny i całkiem długi! :) Coś tu o błędach wyżej wypominają, a ja powiem, że jeśli coś się pojawiło to nie usuwało to korzyści z czytania, więc tak czy siak jest okej. A w ogóle dlaczego ja dopiero dzisiaj znalazłam Twoją stronę na facebooku? .-.
    Och, dość gadania!
    Bardzo podoba mi się motyw wizji u Ciebie, to mnie zawsze interesowało ( w końcu u mnie też się pojawiają..), więc to tym bardziej działa na moją psychikę i jeszcze bardziej lubię opowiadanie! :D A właściwie, to to jest pierwsza klasa tak? Nie za bardzo pozwalają sobie na przekleństwa? :D
    Podsumowując, rozdział chyba najlepszy ze wszystkich, przynajmniej dla mnie, podobał mi się jakoś.. no po prostu :D
    Nie wiem co jeszcze napisać.. życzę Ci weny na długie rozdziały i żeby komputer Cię słuchał! :D
    Pozdrawiam
    AleksandraOla

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha dzięki ♥
      Noo mam nadzieję, że będzie mnie słuchał,bo jak się znowu rozdział usunie
      to nie wiem co zrobię ;__;
      Również pozdrawiam :)

      Usuń