czwartek, 30 lipca 2015

#1 Dziwne zjawisko

          Biegnę przez Zakazany Las. Ściga mnie zakapturzona postać. Ale ja muszę dowiedzieć się co skrywa pod klapą trójgłowy pies! Muszę rozwikłać tą zagadkę, ta postać nie może mnie teraz dopaść... muszę pomóc im dotrzeć na korytarz na trzecim piętrze! Co? Co to za krzyki?
-Felicity! Felicity! Wstawaj zaraz wyjeżdżamy...
-Oh... mhm... co jest? O hej mamo.
-No nareszcie księżniczka się obudziła! Ja i tata zaraz wychodzimy, będziemy wieczorem. Jak będziesz gdzieś wychodzić powiedz Charlotte. Ma cię mieć dzisiaj na oku.
-Poradzę sobie bez niej- mruczę pod nosem.
-Co mówiłaś?
-Nie, nic. To cześć bawcie się dobrze!
Mama wyszła z pokoju, a ja rzucam się z powrotem na łóżko i rozmyślam. Chyba za długo czytałam bo mi się śnił Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Już któryś raz z kolei. Ale co ja poradzę na to, że tak bardzo kocham serię Harry Potter? Rodzice pojechali do naszego domku w górach ze znajomymi, a ja jestem "pod opieką" mojej głupiej, starszej siostry.
Pewnie przez cały dzień będzie gadała przez telefon ze swoją "psiapsiółeczką"- Christine.
Grr... najchętniej zostałabym cały dzień w domu czytając no ale jest prześliczna pogoda... a co tam! Poczytam na dworze!
         Biorę książke z półki i zbiegam na dół jak torpeda, porywam dwie kanapki i staram się wyjść niezauważona z domu. A chrzanić moją siostrę, ona i tak ma mnie gdzieś. Ale jednak musiała mnie zauważyć...
-Hej! Gdzie idziesz mała? Słyszałaś? Jesteś dzisiaj pod moją opieką- powiedziała swoim "opiekuńczym" tonem Charlotte torując mi drogę do drzwi.
-Och cześć... przepraszam. Idę na dwór. -mówię z niechęcią do starszej siostry, a ona po chwili namysłu mi odpowiada:
-No okej. Ale nie zgub się bo jak się zgubisz to będe miała przerąbane u rodziców.
Ach nie ma to jak "siostrzana" troska... normalnie coś cudownego.
           Idę chodnikiem zajadając się ostatnią kanapką z mojego śniadania i z książką pod pachą aż tu nagle słyszę tak bardzo znajomy i znienawidzony przeze mnie głos.
-Ej, Piegusko!- nie reaguje.
-Ej, Turner! -na to zawołanie obracam się niechętnie do źródła owych krzyków- Paula Adamsa, mojego największego szkolnego wroga. On podnosi z ziemi szyszkę, a następnie robi zamach- już wiem co mnie czeka.
        Jak najszybciej uciekam na polanę na którą od początku miałam się udać. Rzucam się na trawę, a łzy same mi ciekną z oczu. Wszyscy znajomi mnie prześladują! Wszystko przez mój wygląd i zainteresowania! Jak ja niby mam wrócić do tej przeklętej szkoły po wakacjach... Jak?! Och jak ja bym chciała należeć do Hogwartu... umiałabym czarować... a takiego Paula załatwiła bym bez problemu zaklęciem Levicorpus. To by było cudowne... czasem mam ochotę rzucić na takiego Avade.
         Zamiast czytać co było moim głównym celem, leżę na trawie i wpatruje się w bezchmurne niebo. Czasami wydaje mi się, że potrafię robić coś czego inni nie potrafią, że mam w sobie taką moc jakiej tutaj nie ma nikt... moja kochana siostrzyczka od razu powiedziałaby, że naczytałam się za dużo Harry'ego Pottera.
          Nagle coś przelatuje nade mną (albo mam zwidy albo na Merlina to była sowa!)
Sowa w południe na polanie znajdującej się zaraz za hałaśliwą ulicą? Coś tu nie gra...


wtorek, 28 lipca 2015

Prolog

      Ludzie bywają wredni. W tych czasach nawet czyjeś hobby staje się pretekstem do śmiechu, nie mówiąc już o wyglądzie. Tutaj nie liczy się charakter, tutaj ważne jest to żeby "być na topie". Inność jest jak choroba, nieuleczalna choroba. Taa... nie ma to jak ocenianie książki po okładce. Ja oczywiście książke najpierw muszę przeczytać żeby ją ocenić ale co na to inni? Teraz pozostają tylko nadzieja i wyobraźnia. Nikt już nawet nie pamięta o czymś takim jak marzenia. Jednak ja nadal mam marzenia. I to wiele... może trzeba zacząć je realizować?
Witajcie w XXI wieku. A tak w ogóle mam na imię Felicity, a to jest moje życie...