środa, 11 listopada 2015

#15 I znowu wyjaśnienia...

Tak dawno nic nie napisałam, że aż stęskniłam się za Fi i jej przyjaciółmi :)
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Nie wyszedł tak jak chciałam, ale nie jest najgorszy.... No to miłego czytania ;)
PS. Ci którzy zamówili u mnie miniaturki muszą jeszcze trochę zaczekać. Przepraszam za tak duże opóźnienia :/
                                                                             ~~~~~

   

         Profesorze? Profesorze Wright, to pan? Mój tata... profesor... Co!? - po wykrzyczeniu ostatniego słowa obudziłam się i poczułam pod sobą coś twardego, a za razem miękkiego. To był dywan.
   - Felicity... nie chce nic mówić, ale... przez całą noc gadałaś o profesorze z Obrony Przed Czarną Magią... - takie słowa usłyszałam po otworzeniu oczu. - Aha i jak coś, to leżysz na podłodze.
   - Molly jaka ty czasami jesteś nie delikatna! - zbeształa kuzynkę Lily.
   - Przepraszam, ale to jest trochę niepokojące.
   - To nie znaczy, że musisz taka być. Fi znowu miała koszmary. Prawda Fi?
   - Ale co ja takiego znowu zrobiłam? - zapytała Molly z pretensją w głosie. Przysłuchiwałam się tej rozmowie z wielką trudnością ponieważ dalej byłam zszokowana tym snem.
   - Ciiiicho! - syknęła Alicja, która jeszcze leżała w łóżku. Biedny Kato ze strachu spadł z parapetu, na którym polował na Franka i Venus. - To już wyspać się nie można? O co znowu chodzi? I... CZEMU FELICITY LEŻY NA PODŁODZE?! - Alicja dopiero teraz zorientowała się w jakiej jestem pozycji.
   - Miałam koszmar - wybełkotałam i wgramoliłam się do łóżka.
   - Znowu?
   - Tak. To znaczy niezupełnie... to było bardziej dziwne, niż straszne. Śnił mi się Wright.
   - A co dokładniej? Co on on robił w twoim śnie? - usiadły na około mnie, a ja czułam się osaczona.
   - W zasadzie chyba mogę wam powiedzieć.
   - Pewnie, że możesz! - krzyknęły wszystkie na raz.
   - No dobrze... miałam znowu ten sen co na początku roku szkolnego. Pamiętacie jak wam opowiadałam, że "moja siostra" wołała ojca? Tym ojcem jest... tym ojcem jest Wright.
   - CO ?!
   - No...
   -  Ale wiesz co to oznacza? Skoro tym dzieckiem, które trzymała na rękach byłaś ty to... - przerwała mi Molly.
   - Wright jest też twoim ojcem! - dokończyła za nią Lily.
   - Wiesz co? Zorientowałam się - sama się zdziwiłam kiedy usłyszałam ironię w moim głosie.
   -To niemożliwe - powiedziała nie pewnie Alicja.
   -Dlaczego nie? Wszystko pasuje! Poza tym już od jakiegoś czasu tak podejrzewałam, ale nie chciała ci jeszcze tego mówić. Dlatego chciałam zobaczyć twoje zdjęcie jak byłaś maleńka!
   - Nie wiem co mam o tym myśleć.
   - Porozmawiaj z nim.
   - A co jeśli to nie prawda i wyjdę na jakąś wariatkę?
   - Fi, to musi być prawda! Przecież widziałaś jak Wright się przy tobie zachowuje na lekcjach! - Molly nakrzyczała na mnie. Może to faktycznie prawda?
   - Dobra spróbuje, ale nie krzycz na mnie.
   - Właśnie... skoro Molly wspomniała o lekcjach z profesorem Wrigh... to znaczy twoim tatą. Dlaczego twoim boginem jest ta dziewczyna? Naprawdę się jej boisz?
   - Nie boję się jej. Sama nie wiem dlaczego ona jest moim boginem. Może przeraża mnie to, że jednak ona jest moją prawdziwą siostrą?
   - Dlaczego miało by by cię to przerażać?
   - Mówię ci, że nie wiem! Poza tym trzeba się już zbierać na śniadanie.

~~~~~

        Czy to możliwe, żeby profesor Wright był moim PRAWDZIWYM ojcem? Na początku roku szkolnego Hagrid powiedział mi, że nie powie mi nic o profesorze.  Czyżby wiedział o tym wszystkim? Muszę iść z nim porozmawiać, ale sama. Może Molly też wie coś więcej, tylko mi nie mówi? I dlaczego rodzice mi nie odpisują? To znaczy moi przyszywani rodzice... Czy jak wrócę do domu na święta mam o tym wszystkim powiedzieć? Już się w tym wszystkim gubię.
           Po lekcjach pobiegłam do chatki Hagrida.
   - Hagridzie musimy poważnie porozmawiać - powiedziałam, próbując pogryźć twarde ciasteczko.
   - O czym?
   - Pamiętasz jak na początku roku szkolnego, kiedy do ciebie przyszliśmy nie chciałeś nam zdradzić kim tak naprawdę jest Wright?
   - T-tak... i nie myśl sobie, że teraz ci to wyjawię! - wyjąkał zdenerwowany.
   - Wiem, że jest moim ojcem, ale nie wiem nic więcej.
   - O cholibka... jak dowiedziałaś się o tym wszystkim ?!
   - To teraz nie jest istotne. Poza tym i tak byś mi nie uwierzył. Powiedz mi coś więcej.
   - Skoro już tyle wiesz to może... nie, nie mogę. Obiecałem profesor McGonagall, że nie powiem ci dlaczego trafiłaś do sierocińca...
   - Aha! Czyli zostałam adoptowana... to nawet logiczne.
   - Kurczę! Za długi jęzor. ZA DŁUGI!
   - Co dalej? Hagridzie! Proszę powiedz mi. Już sama nie wiem kim jestem! - wykrzyczałam na jednym wydechu ze łzami w oczach.
   - No dobra, ale jak pani dyrektor się dowi to będzie źle.
   - Nikt się nie dowie, że mi powiedziałeś.
   - No więc to było tak - zaczął opowiadać po chwili niepewności.
   - Anastazja, znaczy się twoja mama była wnuczką Grinelwalda. Kto to był Grindelwald nie muszę ci tłumaczyć? Grindelwald trzymał się tylko rzeczy, które były związane z "większym dobrem". Twoja mama nie popierała idei swojej rodziny i uciekła z rodzinnego domu. Kiedy błąkała się po ulicach, natknęła się na pewnego facia, co to jej zapewnił utrzymanie. Od razu się sobie spodobali. No i wiadomo co dalej... ślub i dziecko. Aha jak coś to ten facio to twój ojciec. Najpierw pojawiła się twoja siostra - Destiny. Kiedy Grindelwald dowiedział się o tym, że jego wnuczka ma dziecko z jakimś czarodziejem nie należącym do *"Wielkiej dwudziestki ósemki" to nasłał na nią swoich ludzi, a oni wsadzili do Nurmengardu, no wisz tego więzienia podobnego do Azkabanu. Jej mąż, a wasz ojciec został sam z córką. Trzynaście lat później jakimś cudem udało mu się wyciągnąć Anastazje z więzienia. Od tamtego czau musieli się ukrywać. Dwa lata później pojawiłaś się ty. Grindelwald namierzył was i ponownie nasłał swoich ludzi, a oni zabili twoją matkę. Wright powierzył cię swojej starszej córce i odszedł. Ona nie wiedziała co ma zrobić więc oddała cię do sierocińca. I to by było na tyle... -Hagrid skończył mówić i rozpłakał się. Mi również pociekło parę łez.
   - A co z moją siostrą? Z Destiny?
   - Nie wiadomo - bąknął ocierając łzy.
   - Ale jak to... no nic. Dzięki, wielkie dzięki Hagrid! - krzyknęłam i przytuliłam się do jego ogromnego ramienia, a potem wybiegłam z chatki. Poleciałam jak najszybciej do zamku,bo chciałam odszukać profesora Wrighta, to znaczy taty. Nie wiem czy kiedykolwiek się do tego przyzwyczaję.

~~~~~

             Biegłam na przed siebie na drugie piętro. Na nic nie zwracałam uwagi, bo miałam tylko jeden cel. Porozmawiać z Wright'em. Nagle na coś wpadłam.
   - Hej! Felicity gdzie się tak śpieszysz? - to był Paul.
   - Muszę z kimś porozmawiać. Przepraszam, że na ciebie wpadłam, zamyśliłam się.
   - Spokojnie, a co do tego...
   - Przepraszam. Pogadamy później, dobrze?
   -Jak chcesz... - nie dałam mu dokończyć. Zanim się obejrzałam, już stałam pod drzwiami gabinetu.
             Wpadłam do komnaty jak piorun.
   - Muszę z panem porozmawiać. Natychmiast! - szczerze mówiąc nawet nie zamierzałam wymówić tych słów, ale jakoś samo to ze mnie wyszło.
   - Siadaj - powiedział, a ja natychmiast wykonałam jego polecenie.
   - Kiedy zamierzał mi pan o wszystkim powiedzieć? A może raczej kiedy zamierzałeś tato - w końcu, po długiej chwili milczenia zdobyłam się na odwagę. Może nawet za bardzo się odważyłam.
   - Proszę?
   - Wiem, że jesteś moim ojcem - teraz byłam z nauczycielem na "ty". Ale chyba mogę prawda? To w końcu mój ojciec. Chociaż... może zaczęłam trochę za ostro?
   - Jak się dowiedziałaś? - jego twarz momentalnie zbledła.
   - Mówiłam ci o tych snach TATO - starałam się utrzymać stanowczy głos.
   - No tak... te twoje sny.
   - Możesz mi powiedzieć dlaczego nas opuściłeś?
   - Musisz wiedzieć, że po śmierci twojej, a raczej waszej matki, bo oczywiście wiesz o siostrze... straciłem jakąkolwiek chęć do życia - głos mu się trochę załamywał. - Zostawiłem moje dzieci na pastwę losu. Później się nawróciłem i chciałem wszystko naprawić, ale nie umiałem was znaleźć. Szukałem po domach dziecka, sierocińcach i nic... moje córki przepadły. W końcu w jakimś sierocińcu dowiedziałem się, że była tam mała dziewczynka o imieniu Felicity. Miała moje nazwisko... wiedziałem, że to ty, ale wiedziałem też, że jesteś o wiele bezpieczniejsza u tych mugoli. Gdybym nie bał się ludzi Grindelwalda to już dawno bylibyśmy szczęśliwą rodziną. Niestety stchórzyłem. Tak mi wstyd. Wybaczysz mi kiedyś córko?
   - Wybaczę - powiedziałam dławiąc się łzami. - A co z moją siostrą?
   - Po niej nie ma ani śladu. Wiem, że ten twój bogin na ostatniej lekcji musiał coś oznaczać. Przyśniła ci się, a to dobry znak, przynajmniej mam taką nadzieję - To naprawdę wielki cud, że trafiłaś do Hogwartu. Sam nie mogłem w to uwierzyć. Od razu cię poznałem po tych oczach. Masz je po mnie - starał się nie patrzeć na mnie,ale w końcu spojrzał. Uśmiechał się i miał zaszklone oczy. Tak to faktycznie cud.
   - Ja... ja przepraszam. Nie wiedziałam, że to było dla ciebie takie ciężkie. Ty żyłeś wiedząc o tym, że zostawiłeś rodzinę, a ja o niczym nie wiedziałam. Ta przepowiednia Tiary... szlachetna rodzina, okryta hańbą... No tak, rodzina Grindelwald... Teraz wszystko pasuje! - nie wiedziałam czy mam się teraz śmiać, czy dalej płakać.
Nie chciałam już więcej wyjaśnień. Na razie tyle mi starczyło. Podeszłam do MOJEGO TATY i go przytuliłam.
   - Obiecaj mi coś Felicity. Nikt oprócz nas a razie nie może wiedzieć, że jesteśmy rodziną. Pamiętaj, że ci ludzie, którzy cię adoptowali nadal będą twoimi rodzicami. Nic im nie mów, zachowuj się normalnie, tak jakby nigdy nic.
   - Tato moje przyjaciółki o tym wiedzą.
   - Jeśli im naprawdę ufasz to mogą wiedzieć, ale tylko one. Obiecujesz?
   - Obiecuję. Aha i jeszcze jedno... kiedyś Destiny powiedziała mi, że pradziadek byłby ze mnie dumny...
   - Co? - wyglądał na trochę wystraszonego.
~~~~~

*Wielka Dwudziestka Ósemka- spis wszystkich rodów czystej krwi.

Hej! Tu znowu ja!  Rozdział wyszedł trochę krótko,bo znowu mi się zepsuł komputer i musiałam go pisać od nowa, w dodatku na telefonie...
Bonus, który pojawi się wieczorem będzie takim trochę dopełnieniem do rozdziału.
I nie, nie nie zbliżamy się jeszcze do końca opowiadania!
No i wszystkiego naj dla mnie xD
~NOX


15 komentarzy:

  1. Masz dryg do pisania! Szkoda że tak szybko się dowiedziała o tym wszystkim, ale interesuje mnie też jej siostra. ;D
    Powodzenia w dalszym pisaniu i czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Jakby co to pamiętam o twoim blogu :)
      Jak będe miała czas to do ciebie wpadnę :D
      Również pozdrawiam :)

      Usuń
  2. A myślałam, że jeszcze trochę nas podtrzymasz w niepewności! No, ale cóż, dalej zostaje jeszcze zagadka siostry Felicity ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kimi : Wszystko super tylko (tak jak dwie poprzednie osoby) myślałam, że dłużej to pociągniesz. To wszystko stało się za szybko.
    Spodziewałam się podobnego planu wydarzeń.
    Marian : Taa.. Jasne.. A jak zastanawiałaś się nad tym czy siostra nie uciekła z nią przed rodzicami mimo widocznych ZNAKÓW W FABULE, że tak nie jest ?
    Kimi : A ty to się nie odzywaj ! JA TU PRÓBUJE KOMENTOWAĆ!!!
    *chłopak zatyka Kimi buzię jedną ręką i stopą trzymając ją z daleka od klawiatury*
    Marian : Szybko zanim ta ... khem khm ... urocza panienka mi przerwie powiem Ci, że mi za to podoba się taki przebieg akcji. Szybko i zwięźle. O to chodzi !!! Nie mogę się doczekać na imprezy. Tylko jakieś ostre ... Ała !!!
    Kimi : *wrzeszczy po dostaniu w głowę patelnią. Ale Ariana ma mocny prawy sierpowy !!! i biegnie w stronę szafki z ... chwila ... czy to są majtki ? Po co Ci majtki ? Zaraz !!! Nie atakuj mnie tylko Arianę !!! Nie wtykaj mi tego do buzi !!!*
    *Semi cichaczem kradnie laptopa i zamyka się w łazience*
    Semella : Udało mi się uciec !!! Powiem szybko w imieniu Kimi, bo jest obecnie zajęta.
    Kimi : Tak !!! Dobrze Justin !!! Między oczy go !!! Między oczy ... !!! A ty Ari trzymaj go mocniej !!!
    Semella : No właśnie... W każdym razie rozdział wyszedł Ci świetnie i czekam.
    Cameron : Czekamy !!!
    Semella : Racja czekamy na następne.
    Buziaki i do przeczytania :*
    W imieniu :
    ~KIMI

    endowed-with-power.blogspot.com

    P.S. Przepraszam za taką dziwną formę komentarza, lecz moja nieokiełznana wyobraźnia postanowiła poeksperymentować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah serio usmiałam się czytając twój kom xD Szczerze mówiąc chciałam to dłużej pociągnąć ale wyszłoby mi ze 200 rozdziałów xD Mam w planie jeszcze bardzo dużo notek więc to skróciłam :)
      PS. Możesz zawsze tak komentować xD

      Usuń
    2. Uwaga, uwaga ! Droga NOX.
      Oznajmiam wszem i wobec, że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award !
      *oklaski z widowni*
      Brawo ! Brawo! I powodzenia w odpowiadaniu na moje pytania :*

      "Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.

      Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."

      Usuń
  4. I znowu się spóźniłam. Tak się zastanawiam, czy ty mnie kiedyś nie zabijesz xD Mam nadzieję, że nie, bo kto by się spóźniał z komentowaniem? No, kto? Tylko ja! A wracając do rozdziału - jest świetny! Jak zwykle zresztą. Widzę wielką poprawę. Wiesz mi w sumie nie przeszkadza, że Fi tak szybko dowiedziała się o tym ojcu itp. bo wiem, że rozwiniesz akcję jeszcze bardziej :D Dziś będzie tak krótko, bo jest piątek 13 i boje się, że z moim szczęściem to mi zaraz wybuchnie laptop xD (Żartuję nie wierze w takie rzeczy) Pozdrowionka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyh yo razczej wy wszyscy powinniściemnie zabić,bo ze wszystkim
      się spóźniam:miniaturek jeszcze nie ma,bonusa też nie...
      ale wracając do koma! Nieprzeszkadza mi to że się spóźniasz :) fajnie, że komentujesz i że ci się podoba :)

      Usuń
    2. *to
      PS. Przepraszam za błędy w komentarzu xD

      Usuń
    3. Dziękuje koleżance na dole. *staje na stole i śpiewa jak głupia, nie zwracając uwagi na to, że wszyscy dziwnie na nią patrzą* Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam! Od paru dni planowałam to zrobić, a teraz co?! Przez tę szkołę zapomniałam! W jakich my czasach żyjemy...

      Usuń
    4. PS. To ja MaryStealnight (na drugi koncie ;))

      Usuń
  5. No cześć (x3)
    Może zacznę od miniaturki, serio moja nie jest... pilna. Skoro masz teraz nawał roboty i niedużo czasu, co do mojej miniaturki nie musisz się bardzo śpieszyć :))
    WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!
    No i właśnie.. było.. pamiętaj, nox ma urodziny 11 listopada i co? i nici, ale życzenia w piątek trzynastego zawsze spoko!
    Co się będę rozgadywać... przechodzimy do rozdziału!
    Kurde do połowy tekstu miałam jednak nadzieję, że zrobiłaś taką zasadzkę na czytelnika, że Wright tak naprawdę nie jest tym ojcem, a tu nagle Fi przychodzi do Hagrida, a on potwierdza .-. No wiesz, zniszczyłaś mój cały tok myślenia :D Btw. Bardzo fajnie przedstawiłaś mowę Hagrida, taka książkowa :))
    Zastanawiałam się nad tym całym pokoleniem Fi. Jej mama byłaby w wieku Harry'ego mniej więcej prawda? To ile lat musiał mieć Grindelwald,gdy ona się urodziła, nie był za stary? Chyba, że coś pokombinowałam... Wyszłoby mniej więcej na to, że został dziadkiem w wieku 90 lat xD
    Ogólnie jestem ciekawa jak to wyjdzie z historią, masz zamiar rozplanować całą fabułę na pierwszą klasę? Czy dalsze losy też się pojawią? To dobrze, że historia nie zbliża się do końca, bo szczerze... wiesz, niby zagadka rozwiązana no i pustka, ale wierzę, że zaplanowałaś jeszcze coś dla nas i będzie to coś mega...
    Pozdrawiam cieplutko!
    Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie... planuje tak do mniej więcej trzeciej, czwartej klasy... ale jeszcze to nie jest pewne. No i oczywiście dzięki za życzenia! :*

      Usuń